sobota, 18 sierpnia 2012

Moje rozmówki do niemieckiego

Jako drugi post miała pojawić się moja opowieść o nauce niemieckiego. Postanowiłem jednak, że odłożę to na później i przygotowałem notkę o rozmówkach do niemieckiego BERLITZ.
Kupiłem je w Biedronce za około 10zł. Już od dłuższego czasu tam chodzę, bo można znaleźć naprawdę przydatne rzeczy do nauki języków. Oprócz tego mam stamtąd program SuperMemo do niemieckiego i angielskiego, ale to już inny temat.

Jest to mała książeczka licząca niewiele ponad 200 stron. Jak to już bywa w rozmówkach, zostały stworzone tak, aby można je było nosić wszędzie – w torebce, w kieszeni itd. Właśnie przez to bardzo trudno je „rozłożyć”, gdyż od razu same się zamykają, co utrudniło mi zrobienie zdjęć. Ale przejdźmy dalej.
Książeczka dzieli się na osiem rozdziałów takich, jak: podstawowe zwroty, zakwaterowanie, jedzenie na mieście, potrawy, podróże, zwiedzanie, rozrywka, nowe znajomości. Oprócz tego na końcu jest słowniczek z najważniejszymi słowami. Książka zaczyna się wyjaśnieniem wymowy poszczególnych liter i przedstawieniem alfabetu niemieckiego. Dalej w każdym z rozdziałów mamy przedstawione dialogi na dany temat. Przeplatają je informacje o krajach niemieckojęzycznych – historia, potrawy, zwyczaje. Mimo niezbyt pokaźnych rozmiarów rozmówki są bardzo szczegółowe. Możemy tu spotkać rysunek roweru, motocykla i samochodu oraz nazwy poszczególnych części, nawet takich, jak stacyjka, chłodnica, tłumik, dzwonek, linka hamulcowa… Utwierdza mnie to tylko w przekonaniu, że książka nie jest tylko dla początkujących i może się tu znaleźć wiele rzeczy, których nie wiedzą nawet ci bardziej zaawansowani.

Wszystkich słówek i zdań nie sposób nauczyć się oczywiście prosto z rozmówek, dlatego ja wklepuję wszystko do Anki i tam utrwalam poszczególne wyrażenia. Nie sądzę, że te najbardziej szczegółowe słowa mi się kiedykolwiek przydadzą, ale są tu także rzeczy pozwalające nam się zaznajomić z kulturą Niemiec, Austrii czy Szwajcarii, więc jest to kolejny plus. Podsumowując, rozmówki są bardzo przydatne i można się z nich wiele nauczyć. Żałuję tylko, że nie zakupiłem także pozycji do angielskiego. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że jeszcze je gdzieś kiedyś spotkam ;-)

9 komentarzy:

  1. Salut! Comment ça va? Nie lubię niemieckiego, ale widać, że lubisz ten język, więc i ja w téj chwili go polubię. :) Rozmówki świetne! Podobają mi się te ramki
    "Możesz usłyszeć". Zaraz ja zabieram się za moje rozmówki! Miłej nauki! Bonne journée! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Merci, ça va bien ;-) Co do rozmówek to może zamieścisz post o swoich na blogu? Z tego, co pisałeś masz do hiszpańskiego, włoskiego i angielskiego. A jeżeli chodzi o niemiecki, to fakt, lubię go bardzo. I to mało powiedziane, dlatego chciałbym opanować go jak najszybciej :-) Bonne soirée!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bonsoir! :) Tak, mam zamieścić taki post, a nawet miał być dzisiaj, ale miałem słabe światło do robienia zdjęć stron itp. i byłem na wycieczce. Na razie zamierzam dodać 3 posty (tzn. mam na nie pomysł).

      Usuń
  3. Ileż dałabym za polubienie niemieckiego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego ja bardzo się cieszę, że go lubię :-) Do nauki jeszcze bardziej motywuje mnie fakt, że jest wiele języków podobnych do niemieckiego i jeżeli chciałbym jakiś opanować, to łatwiej mi to wtedy przyjdzie.

      Usuń
  4. Korzystam z SuperMemo w wersji Extreme, z biedronki :) A co do rozmówek - kupiłam sobie analogiczną wersję do hiszpańskiego ;) Całkiem fajne są rozmówki niemieckie z Collinsa, choć mam pewnie baaardzo stare wydanie, sprawdziły się wiele razy w Niemczech ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hmm... Co do rozmówek - zdecydowanie jestem przeciwnikiem takiego typu form nauki czy też po prostu posługiwania się nią. Powody są właściwie dwa.
    Pierwszy: rozmówki ograniczają. Nigdy, przenigdy nie korzystałem z jakichkolwiek rozmówek i uważam, że przydatne są one ludziom, którzy... właściwie to nie wiem nawet, komu takie coś może być przydatne. Z prostego względu - ucząc się języka, nigdy nie dostosowuje mojego słownictwa pod np. podróże tylko pod życie codzienne. Być może stąd wziął się mój pogląd, ale to dlatego, że tak naprawę, znając biegle język tak, by móc się nim posługiwać codziennie, mogą wyimprowizować te zwroty, które się podaje w takich książeczkach. A myślę, że to sprzyja poziomowi języka. ;)
    Druga sprawa jest taka, że tak naprawdę, masz do dyspozycji tylko jedną stronę dialogu. Nigdy nie wiesz czy ta osoba zaraz się nie rozgada, bo zobaczy, że "potrafisz" po niemiecku albo szybko Ci odpowie i wejdzie na tematy filozoficzne. Tak więc opieranie się na rozmówkach nie znając języka nie jest, moim zdaniem, dobrym pomysłem.

    Co do węgierskiego - jest on spokrewniony z fińskim (a więc także i estońskim), ale być może mylne jest tak odległe położenie tych dwóch krajów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może bierze się to stąd, że węgierski nie jest podobny do fińskiego aż tak (jak np. polski do czeskiego), a ponadto właściwie cała grupa języków ugrofińskich jest zlokalizowana w Azji, a myślę, że zainteresowanie tamtymi językami ogólnie jest mniejsze.

      Usuń
  6. Po części się z tobą zgadzam. Uważam, że rozmówki nie są dobre dla absolutnie początkujących i powinno mieć się chociaż marne podstawy. Nauczenie się suchych dialogów z książki na pewno nie zagwarantuje tego, że z każdym się dogadamy, ale może choć trochę uzupełni luki w wiedzy. Co do drugiej części twojego komentarza - oczywiście, przewidziałem już przed zakupem rozmówek to, że ktoś może pomyśleć, że umiem płynnie mówić po niemiecku i się rozgadać, a ja prawie niczego nie zrozumiem. Zobaczyłem jednak niezbyt wygórowaną cenę i postanowiłem kupić, gdyż z rozmówkami nie miałem nigdy wcześniej głębszego kontaktu. Poza tym, to nie jest oczywiście mój jedyny materiał do nauki języków. Zawsze uważałem, że różnorodność źródeł nauki to podstawa i powinno się mieć książkę, w której można poćwiczyć to, czego się nie umie. Rozmówki są po prostu małym dodatkiem do nauki i w życiu bym nie pomyślał, żeby korzystać tylko z nich ;-)

    OdpowiedzUsuń