wtorek, 12 listopada 2013

Norwegia, czyli mój skandynawski numer jeden

Norwegia nigdy ani trochę mnie nie interesowała, a za ten najciekawszy skandynawski kraj uważałem Szwecję. Właściwie to zawsze coś mnie intrygowało w tamtych stronach, jednak prawdziwa sympatia do Szwecji wykształciła się wtedy, gdy zacząłem czytać kryminały, czyli ponad dwa lata temu. Chłodny klimat, przepiękne wybrzeża szkierowe, a także cudownie brzmiący język, który dla wielu osób, które znam wydaje się bełgotem, obudziły we mnie zainteresowanie Skandynawią. Zacząłem też mieć odległe plany dotyczące nauki szwedzkiego, jednak ostatecznie wybrałem hiszpański (który teraz leży odłogiem i niedługo zapomnę nawet, jak się w nim przedstawić).
Wkrótce moje zainteresowanie Skandynawią się rozszerzyło i oprócz Szwecji zainteresowałem się innymi krajami tamtych stron – Finlandią i Danią. O Norwegii wtedy ani przez chwilę nie myślałem, gdyż to państwo zawsze wydawało mi się zwykłym, nieciekawym miejscem. Zaciekawienie Finlandią szybko przeszło, to z Danią może by jakoś wytrwało, gdyby nie to, że język duński i ja się zdecydowanie nie polubiliśmy :). I wtedy na YouTube przez przypadek natknąłem się na wywiad przeprowadzony w języku norweskim. Postanowiłem włączyć filmik, bo nigdy nie słyszałem norweskiego i jedyną rzeczą, co o nim wiedziałem było to, że ponoć jest bardzo podobny do szwedzkiego, który wtedy  po prostu, hmm… ubóstwiałem :)
Pierwszą myślą, która przyszła wtedy mi do głowy było: Jaki ten język jest ładny! . Był oczywiście podobny do szwedzkiego i duńskiego, jednak od razu zauważyłem, że się od nich różni. Przede wszystkim, miał podobne r do tego polskiego, a nie charczące, które w duńskim mi trochę przeszkadzało. Szwedzki był zaś od niego zdecydowanie  mniej melodyjny oraz łagodniejszy, jednak przemawia to tylko na korzyść norweskiego.
Od tamtego czasu zacząłem nałogowo słuchać muzyki norweskiej i oglądać krótkie filmiki na YouTube z napisami w języku angielskim. Zdałem sobie wtedy sprawę, jak to dobrze, że wcześniej nie zacząłem nauki języka szwedzkiego, bo teraz uczyłbym się go raczej z przymusu, cały czas marząc, by umieć norweski. Sympatia do norweskiego natychmiast przełożyła się na Norwegię (co nie miało na przykład aż tak bardzo miejsca przy nauce hiszpańskiego lub eksperymentu z niderlandzkim), zacząłem wyszukiwać w internecie strony internetowe związane z tym krajem i rozmawiałem nawet z Norwegami, którzy okazali się bardzo sympatycznymi ludźmi i chętnie opowiadali mi o swoim kraju. Zdałem sobie sprawę, że Norwegia to przepiękne miejsce i jeszcze nic mnie tak nigdy w życiu nie zachwyciło :) Fiordy zapierają dech piersiach już w internecie, więc jak pięknie muszą wyglądać w rzeczywistości? Nadal pragnę tam się kiedyś wybrać.
Szybko okazało się jednak, że jeżeli kiedyś zacznę naukę norweskiego, nie będzie to proste zadanie. Dopiero wtedy dowiedziałem się bowiem, że Norwegia to kraj niezwykle zróżnicowany pod względem językowym. Na całej jej powierzchni istnieje wiele dialektów, których odmienności często uniemożliwiają konwersację nawet rodowitym Norwegom. Choć za granicą uczy się tej wersji mówionej w Oslo, to jednak w całym kraju nie ma czegoś takiego jak język oficjalny i każdy mówi wszędzie w swoim dialekcie, jakkolwiek byłby on odmienny od tego używanego w stolicy. Ponadto, istnieją w Norwegii dwa sposoby zapisu o nazwie nynorsk (używa go około 20% ludności) i bokmål (około 80%), zaś obywatele państwa mają obowiązek znania ich obu. Cała ta sytuacja nosi nazwę norweskiego konfliktu językowego i więcej możecie o niej przeczytać tutaj. Ponadto, szokiem mogą być dla nas ceny w Norwegii, które są nawet kilkakrotnie droższe niż w Polsce. Czy jednak to wszystko zniechęciło mnie do nauki norweskiego? Na pewno trochę się przeraziłem, jednak po rozmowach z Norwegami zdałem sobie sprawę, że wcale nie jest to takie straszne, na jakie wygląda, bo skoro Norwegowie borykają się z tym problemem, to z pewnością nie będą mieli za złe obcokrajowcom, gdy popełnią jakiś błąd. A norweskiego nadal chcę się nauczyć i mam nadzieję, że kiedyś uda mi się to osiągnąć.

A jeżeli ktoś interesuje się Norwegią lub językiem norweskim, to zachęcam do odwiedzenia poniższych miejsc w internecie. To nie jest żadna reklama, tylko chcę się z Wami po prostu podzielić stronami, które mnie zainteresowały :)

sobota, 9 listopada 2013

By nie marnować czasu na spanie!

Sen to nic innego jak stan ośrodkowego układu nerwowego pojawiający się cyklicznie, który polega na zniesieniu świadomości. Jest niezbędny do życia, bo już jedna doba bez snu ma zły wpływ na nasz organizm, jednak często zostaje przez nas "nadużywany". Ja właśnie należę do tego grona osób. Zainspirowany pomysłem Pawła, postanowiłem wziąć sprawy w swoje ręce i stworzyć mini-akcję, której celem będzie moje wcześniejsze wstawanie w weekendy. O ile od poniedziałku do piątku, chcąc nie chcąc, muszę wcześnie wstawać ze względu na szkołę, o tyle w soboty i niedziele śpię zbyt długo. 
Dlatego na łamach bloga, postanawiam, że w każdy wolny dzień będę wstawał o 7:00. Mam nadzieję, że odtąd będę miał dużo więcej czasu na rzeczy, na które w ciągu dnia wielokrotnie brakło mi czasu. Wiara w siebie to jeden z głównych czynników, które gwarantują nam osiągnięcie sukcesów, dlatego teraz ze stuprocentową pewnością siebie mówię: Uda mi się!


poniedziałek, 14 października 2013

Moje sposoby nauki języków


Kilka dni temu przeglądałem otchłanie swojego komputera i natknąłem się w Wordzie na dokument zatytułowany "Sposoby nauki". Okazało się, że dzisiejszy post już od kilku tygodni znajdował się na komputerze, bo po prostu o nim zapomniałem :) Swoją drogą, ostatnio coraz częściej zdarza mi się zapominać o wielu rzeczach - dobrze, że nie przerzuciło się to jeszcze na naukę słówek.


W ostatnim czasie dostałem nawet kilka e-maili z pytaniami na ten temat, z czego niezmiernie się cieszę :) Wiem, że wiele osób poszukuje ciągle nowych metod nauki, gdyż bardzo chciałoby się nauczyć języka, jednak nie wie, jak się za to zabrać lub po prostu znudziły im się obecne techniki. Całkiem możliwe, że ten wpis będzie też czasem pomocny dla mnie, kiedy zdarzy się, że będę chciał pouczyć się w trochę inny sposób, a po prostu nie będą mi mogły wpaść do głowy żadne pomysły. 

1) Muzyka, muzyka i jeszcze raz muzyka, czyli słuchanie piosenek w językach, w których się uczymy. Do niedawna ten sposób wydawał mi się nieskuteczny, jednak z racji tego, że słucham wielu wykonawców śpiewających po angielsku, mam kontakt z różnymi akcentami i to bardzo pomaga :) Oprócz tego muzyka stała się czymś, co pozwala mi się skupić. Kiedyś taką rzeczą była zwykła cisza, jednak teraz po prostu najlepiej uczy mi się przy włączonej niezbyt głośno muzyce. Bardzo skuteczne jest również śpiewanie w obcym języku (i o wiele przyjemniejsze niż śpiewanie po polsku!) Podczas nauki słówek pomaga mi też powtarzanie wyrazów w rytm melodii (na początku może się to wydawać trochę śmieszne, ale jednak :D), a także… słuchanie muzyki w języku, którego się obecnie uczymy. Zauważyłem, że kiedy uczę się hiszpańskiego to najlepiej, gdy mam w tle muzykę właśnie w tym języku. Kilka razy próbowałem włączać sobie w takiej samej sytuacji radio niemieckie, jednak strasznie mnie rozpraszało, bo te języki są całkowicie inne i w rezultacie nauka szła bardzo opornie. Radio niemieckie sprawdziło się natomiast podczas nauki niemieckiego :) 
 2) Nauka z fiszek, jednak tylko tych elektronicznych. Kiedy zaczynałem swoją przygodę z kartonikami, korzystałem głównie z tych tradycyjnych, jednak wkrótce przekonałem się, że nauka z nich nie jest dla mnie skuteczna. Kiedy ręcznie wyjmowałem karteczki i musiałem sortować wszystko do odpowiednich przegródek, szybko się zniechęcałem i nauka była dla mnie nieprzyjemna. Teraz zaś używam tylko fiszek elektronicznych na telefon. Oprócz tego, że cena jest trochę niższa od tych papierowych, obsługa jest dużo wygodniejsza i pozwala zaoszczędzić na czasie :) 
 3) Nagrywanie się. Tak jak już wspomniałem, chętnie śpiewam w językach obcych, a oprócz tego uwielbiam w nich czytać. W połączeniu z tymi czynnościami bardzo dobrze sprawdza się dyktafon, bo dzięki niemu możemy ćwiczyć akcent, a potem na spokojnie się odsłuchiwać i wyłapywać ewentualne błędy (lub porównywać naszą wymowę z wykonawcami, w przypadku piosenek). 
 4) Nauka języka za pomocą języka i ograniczenie używania języka polskiego. Szczególnie takie coś może się sprawdzić w przypadku, gdy oba języka należą do jednej grupy. Nie mówię tu oczywiście o nauce czeskiego poprzez słowacki, bo wszystko może nam się po prostu pomieszać, ale norweskiego poprzez angielski już tak. 
 5) Wyeliminowanie napisów polskich podczas ogladania filmów i seriali. Podczas oglądania po angielsku w większości przypadków radzę sobie bez wspomagaczy, jednak kiedy oglądam coś po niemiecku, często najchętniej sięgnąłbym po napisy w naszym języku ;) Bardzo przydatne jest też oglądanie filmu w języku X z napisami w języku Y, najlepiej, jeżeli większość akcji w filmie jest dynamiczna i ciągle ktoś coś mówi. Dzięki temu prawie w ogóle nie mamy czasu na myślenie w języku polskim, bo staramy się wyłapać wiadomości ze słuchu w języku X i jednocześnie czytamy w języku Y.



środa, 2 października 2013

Październikowo

Lubię jesień. Mimo, że według wielu osób to najgorsza pora roku ze względu na zimno, wiatr i niekończący się deszcz, to jednak ja po prostu ją uwielbiam. Uwielbiam krople deszczu lejące się z nieba, długie spacery przed zachodem słońca, marznące ręce, zachmurzone niebo i gęstą mgłę. I muszę przyznać, że dopiero w tym roku dostrzegłem wszystkie te uroki jesieni, które dla wielu z nas mogą się wydawać wadami :)

Jednak najbardziej podoba mi się to, że wreszcie potrafię się bez problemu zorganizować. Choć pod koniec wakacji narzekałem, że po rozpoczęciu się szkoły będę miał dwa razy mniej czasu, to jednak teraz wiem, że kiedy wracam do domu po południu, lepiej potrafię wszystko rozplanować i nie mam czegoś takiego, że czegoś nie zrobiłem, bo mi się nie chciało. Nie mówię oczywiście, że to dobrze, że mam mniej czasu i więcej nauki, jednak jak widać, ze wszystkiego można wyciągnąć jakieś korzyści :) Dostrzegłem również, że lepsza organizacja wynika z zawieszenia nauki hiszpańskiego. Kiedy "ciągnąłem" trzy języki, często brakło mi na któryś czasu i z tego powodu nauka nie posuwała się w takim tempie, w jakim bym chciał. Teraz zaś bez problemu każdego dnia znajduję czas, żeby przerobić dość sporą partię materiału zarówno z angielskiego, jak i z niemieckiego. W ostatnich dniach skupiłem się również na tym, żeby do nauki wprowadzić więcej zabawy i mieć z językami obcymi więcej styczności. Ze stron internetowych korzystam tylko po angielsku i niemiecku - szczególnie zauważam to w przypadku Wikipedii, z której korzystam dość często. Oprócz tego robię dużo zadań z rozumienia ze słuchu, znajduję w internecie nowe piosenki i staram się zapisywać ich tekst podczas słuchania :) Zauważam przy tym, że zdecydowaną część piosenek rozumiem podczas pierwszej styczności z nimi.
Żeby jednak wprowadzić do swojego planu dnia jeszcze więcej porządku i wyciągnąć z niego jak najwięcej, postanowiłem, że przez kilka dni będę się starał po powrocie ze szkoły zapisywać, co w danym czasie robię. Może pomoże mi to marnować czas na niepotrzebne rzeczy, które wydają mi się potrzebne i dzięki temu będę mógł go spędzić jeszcze bardziej produktywnie. 

Sam nie wiem, czy mi to w czymś pomoże, aczkolwiek warto spróbować i sam jestem ciekaw rezultatu. 

wtorek, 24 września 2013

Podsumowanie nauki w dniach 9-22 września

Jeżeli ktoś czytał mój wcześniejszy post napisany po niemiecku, wie, że wspomniałem tam o powrocie do dwutygodniówek. Przez ostatnie czternaście dni spisywałem więc to, co udało mi się zrobić i poniżej przedstawiam efekty mojej pracy :) Jedna rzecz się natomiast zmieniła - w najbliższym czasie na podsumowaniach nie będzie hiszpańskiego, gdyż na razie postanowiłem zrezygnować z jego nauki. Powodów jest wiele, m. in. dlatego, że do planu w szkole doszło mi wiele lekcji dodatkowych i często jest tak, że po powrocie do domu jestem wykończony i nie wiem, czy wyrobiłbym się z organizacją nauki trzech języków.

Angielski:

6 ćwiczeń sprawdzających rozumienie ze słuchu
169 słów
4 odcinki serialu
1 dokument na documentarystorm.com

Niemiecki:

169 słów
190 minut radia
tworzenie rzeczowników
tworzenie przymiotników
zdanie okolicznikowe sposobu
18 rozdziałów książki "Deutsche Geschichte"

piątek, 20 września 2013

Etwas auf Deutsch



Das Schuljahr dauert schon drei Wochen, also ich mich auch zur neuen Lebensweise gewöhnte. Eine steht an fest: sie ist ganz ander von Sommerferien. Aber am lustigsten ist eine Sache. Wenn die Ferien endeten, war ich ganz sicher, dass von September werde ich weniger Freizeit haben, aber jetzt finde ich das andersrum. Dank der Schule sah ich, dass in Sommerferien ich die Zeit für Dummheit verschwindet hatte oder ich hatte  sie kaum ausgenutzt. Jetzt sehe ich, dass jeden Wochenende für mich viele Zeit ist :) Außerdem, verschwinde ich keine Stunde und ich kann die Zeit sehr gut nutzten. Meiner Meinung nach, manchmal ist es für uns besser, weniger Zeit zu haben, denn wenn wir sie sehr viel haben, verschwinden wir sie :)

Ich sagte, dass ich auf dem Ausflug nach Berlin war. Ich sah schließlich viele Plätze, welche ich sehen gewollt hatte, zum Beispiel das Reichstagsgebäude und das Brandenburger Tor. Er war super und ich hatte viele Gelegenheiten, Deutsch zu sprechen. Es war für mich angenehm, andere Sprache live zu benutzen und es war angenehmer als Sprechen per Internet. Ich überzeugte mich, dass die Deutsche sehr nette und hilfsbereite Leute sind. Vor dem Ausflug hatte ich aber gedacht, dass sie besser Englisch kennen :)
Ich kam auch zur Zusammenfassungen des Lernens zurück. Am Sonntag veröffentliche ich also das Post mit Sachen, welche ich durch letzte zwei Wochen machte :) Ich muss sagen, dass in Sommerferien ich ein bisschen faul wurde und ich bin nicht mit der Zusammenfassung zufrieden.


Das war meine erste Notiz auf Deutsch. Ich bin sicher, dass ich viele Fehler gemacht habe, aber ich bin auch stolz, dass ich etwas geschrieben habe. Ich hoffe, dass ihr Kommentare verlasst. Tschüß! :)

czwartek, 12 września 2013

Angielski - niezbędne zwroty i wyrażenia



Jeszcze nigdy nie korzystałem z żadnego audio-kursu do nauki języka, dlatego postanowiłem, że teraz będzie ten pierwszy raz. Kilka tygodni temu dostałem do recenzji książkę podaną w tytule i dziś chciałbym się z wami podzielić wrażeniami na jej temat ;)

Poziom książki został określony na poziom A2-B2 i jej objętość wynosi 176 stron. Dodano do niej także 4 płyty CD, na których znajduje się 260 minut nagrań native speakerów. Kiedy otworzyłem podręcznik, zaskoczył mnie pozytywnie spis treści, gdyż znajdowało się tam 35 tematów odpowiadających wszystkim dziedzinom życia. Mamy więc do czynienia z popularnymi zagadnieniami, takimi jak communication, family, education, travel, food, ale także z mniej popularnymi jak crime, regulations, politics and state.
Struktura każdego tematu nie jest skomplikowana. Na pierwszych stronach znajdują się zaznaczone na czerwono słówka i zwroty, zaś pod nimi znajdują się przykłady użycia w zdaniu. Tak jak już wspomniałem, książka zahacza o poziom A2, więc pojawiają się tam czasem bardzo proste słowa typu „birthday” i „please”, jednak nie należy się tym zrażać, gdyż zdecydowana ich większość to słowa bardziej zaawansowane. Spodobało mi się to, że książka łączy w sobie naukę idiomów, phrasal verbs i kolokacji, dzięki czemu mogłem przećwiczyć znajomość tych znajomych, jak i nauczyć się wielu nowych. Każde słowo i zdanie ma oczywiście swoje miejsce na płycie CD ;)
Na końcu każdego tematu znajdują się ćwiczenia utrwalające, jednak myślę, że w niektórych przypadkach jest ich zdecydowanie za mało i trochę nad tym ubolewam. Same rodzaje zadań są jednak urozmaicone, gdyż zetkniemy się tu na uzupełnianiu luk w tekstach, tłumaczeniem wyrażeń, łączenie w pary itd. Na końcu książki znajdują się trzy teksty sprawdzające poziom opanowania materiału, odpowiedzi do wszystkich zadań oraz kilkustronicowy słowniczek.
Podsumowując, według mnie „Angielski – niezbędne zwroty i wyrażenia” to świetna książka, która pozwoliła mi uporządkować już znane wiadomości oraz nauczyć się wielu nowych. Jeżeli ktoś nie lubi audio-kursów to myślę, że nie należy się zrażać, ponieważ można się uczyć równie dobrze bez użycia płyt (ja tak naprawdę używałem ich tylko w razie wątpliwości co do wymowy). Oprócz wspomnianej już zbyt małej ilości ćwiczeń w niektórych tematach jedyne, do czego mogę się przyczepić do cena, która wynosi 39,90zł i mogłaby być trochę niższa.
  

poniedziałek, 9 września 2013

Moje postanowienia wakacyjne - podsumowanie

Normalnie post ten pojawiłby się prawdopodobnie już w pierwszych dniach września, jednak tak się złożyło, że ostatnie trzy dni spędziłem w Berlinie i dopiero dzisiaj rano przyjechałem do domu. Ogólnie muszę przyznać, że jestem zadowolony z tych wakacji udało mi się zrobić całkiem sporo. Wpis nie będzie raczej długi, bo nadal jestem zmęczony podróżą, a nie chcę jeszcze dłużej zwlekać z opublikowaniem go. Nie owijając w bawełnę, przechodzę do podsumowania planów na minione dwa miesiące :D

JĘZYKI:

V 1. Codziennie robić powtórki w Anki
V 2. Zapoznać się z językiem niderlandzkim
V 3. Poświęcać najwięcej czasu na angielski i niemiecki
V 4. Napisać opowiadanie po angielsku
X 5. Napisać opowiadanie po niemiecku (nawet go nie zacząłem, jednak mimo to i tak nie żałuję, gdyż napisałem dwa inne: po polsku i po angielsku)
V 6. Częściej konwersować w językach obcych

INNE:

X 7. Nauczyć się 4 przepisów kulinarnych (chodziło tutaj o naukę przygotowania tych przepisów, a nie nauki na pamięć ;) Punktu nie mogę uznać za zaliczony, gdyż nauczyłem się tylko jednego)
V 8. Zdrowo się odżywiać
V 9. Kupić telefon
X 10. Kupić rower
V 11. Ukończyć opowiadanie fantasy i zacząć kolejne
V 12. Nawiązać nowe, ciekawe znajomości przez internet 

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

What's new?

This post won’t be written in Polish :) I think many of us (I mean people who love foreign languages) speak English fluently or are still learning it. I belong to the second ones. This holidays I even started writing my own English story, so I thought it would be good to write sometimes in this language on my blog (I’ve also thought about writing German posts, but there are much less people who like it, so I don’t know if it adds up). Of course these posts won’t be always correct, but it will make me nearer to the dream which is to know English as well as Polish.
The vacations are ending (there are only a few days left) and days are getting shorter and colder. And it means that winter is coming – I really hate that season, but we can’t have summer for the whole year, can we? :) Recently, I started listening to Norwegian music. I don’t learn Norwegian and I am not going to start it in the near future, so why did I make such a decision? This language seems to be really likeable. I think that it doesn't matter in what language music we listen to, because in the world there are many awesome songs in languages we don’t learn :) We can always check text and meaning of words on the Internet and that’s the most interesting thing. This morning I also realised how much Swedish and Norwegian language are similar to each other. I always knew that Swedes and Norwegian people can talk and understand one another, but today I was watching an interview between people from these countries and they were talking like folks from the same land. And it occured to me that there was no misunderstanding like "Huh? What have you said?".
This week I also returned to Spanish. I didn't say anything, but I hadn’t been learning it for 3 weeks, because I had needed to take a rest and spend time with German and English only. Although I forgot  many simple things, I think it was the right decision, because now I learn Spanish faster and more pleasantly.
All in all, thank you if you've read this post. It doesn’t belong to long ones, but it’s my first thing written in English on this blog and I want to check if it makes sense to write something at all. I know I’ve probably made a lot of mistakes, but if we do exercise, we’re getting better :)

czwartek, 8 sierpnia 2013

Spreekt jij Nederlands? - czyli o wyzwaniu dotyczącym niderlandzkiego


Jak pewnie pamiętacie, pod koniec czerwca napisałem na łamach bloga, że rozpoczynam mały eksperyment związany z językiem niderlandzkim. Lipiec minął mi bardzo szybko i nadszedł sierpień, dlatego postanowiłem, że czas zakończyć tę jakże krótką znajomość, która na początku miała trwać zaledwie dwa tygodnie ;) W tym poście chciałbym się zaś z Wami podzielić moimi spostrzeżeniami i odczuciami na temat tego języka.


Kiedyś wspominałem już, że języki germańskie są moją ulubioną grupą językową. Nie sądzę, aby to kiedykolwiek się zmieniło, gdyż po prostu uważam, że ich gramatyka oraz fonetyka są niezwykle ciekawe.im rozpocząłem naukę niderlandzkiego, postanowiłem trochę poczytać na temat tego języka na anglojęzycznej wikipedii. Przeczytałem tam, że niderlandzki często postrzegany jest jako mowa pomiędzy angielskim i niemieckim (tak naprawdę nie odkryłem dzięki temu Ameryki, bo już dawno wydawało mi się, że to coś pomiędzy pomiędzy tymi językami, jednak teraz po prostu utwierdziłem się w tym przekonaniu). Przypomniało mi również się, kiedy byłem na takim samym etapie w niemieckim – znajomość słów mogłem policzyć na palcach u rąk, jednak ta niewiedza jeszcze bardziej zachęcała mnie do nauki. 
Jednak zacznijmy od początku. Dlaczego wybrałem właściwie ten język germański? Muszę przyznać, że po części była to tak naprawdę decyzja spontaniczna. Jednak oprócz tego Holandia zawsze kojarzyła mi się z wielką swobodą, gdzie dawno zalegalizowano rzeczy, które w wielu krajach Europy pozostają niedopuszczalne. Oprócz tego sama nazwa "Holandia" sprawia, że mam przed oczami ogromne pola tulipanów oraz drewniane wiatraki obracające się na wietrze :)
Kiedy kiedyś usłyszałem niderlandzki w telewizji, pomyślałem sobie, że ma dużo wspólnego z francuskim, ze względu na podobnie brzmiące „r”. Niedawno przekonałem się jednak, że te dwa języki nie są tak naprawdę do siebie podobne, bo podobieństwa kończą się, zaczynając na charczącym „r” (nie licząc niektórych słów, które zostały zapożyczone z francuskiego, które jednak w moim mniemaniu w jeszcze większych ilościach występują w niemieckim).
 Dowiedziałem się również, że Holandia, mimo swoich niewielkich rozmiarów, mieści w swoich granicach kilka dość sporo się różniących dialektów niderlandzkiego. Po miesiącu nauki nie można stać się ekspertem w tej dziedzinie, jednak muszę przyznać, że podczas słuchania nagrań wielokrotnie mogłem mogłem się o tym przekonać, bo dało się zauważyć, że lektorzy często nieco inaczej wymawiają dane słowa (i tak na przykład jeden z nich wymawiał „r” gardłowe, a drugi już normalne, bardzo podobne do tego polskiego). Inny przykład to czasownik „zijn”, który oznacza „być”. Czasami (wymowę zapisuję oczywiście w uproszczeniu) wymawiano go jako „zen” z długim „e”, a innym razem jako „cajn”.
W holenderskim spotkałem się z dużą ilością długich słów, które według niektórych osób, z którymi rozmawiałem są atutem języka niemieckiego :D Wiele z nich było naprawdę trudnych do przeczytania, biorąc pod uwagę to, że w niderlandzkim, oprócz ogólnie przyjętych zasad dotyczących wymowy, często dane słowa lub grupy liter czyta się zupełnie inaczej niż można by pomyśleć na początku (co również występuje w angielskim, chociaż po 8 latach nauki bez problemu potrafię tam przeczytać prawie każde słowo, z którym spotykam się pierwszy raz, dlatego uważam, że przy odrobinie praktyki z niderlandzkim byłoby podobnie). Swoją drogą, mam też swoje ulubione słowo „alstublieft” (czyt. alstublift), które oznacza „proszę”. Niezbyt skomplikowane i bardzo łatwe do zapamiętania, a jednak jego wymówienie sprawia, że znowu przypomina mi się cały klimat holenderskiego :) Ogólnie muszę przyznać, że język wielokrotnie mnie zaskoczył i naprawdę cały mi się spodobał - jego brzmienie, gramatyka, słownictwo.
Języka niderlandzkiego uczyłem się równo przez 30 dni, zaczynając 22 czerwca i kończąc 21 lipca ;) Od tego czasu całkowicie zawiesiłem naukę i do niego nie powracałem. Niektórym takie coś może się wydać bez sensu i całkowicie nieprzydatne, jednak ja zawsze chciałem choć trochę poznać jakiś język germański inny niż angielski i niemiecki. Oprócz tego nauka języków to moje hobby, a przecież nie wszystkie rzeczy, które lubimy muszą nam przynosić jakąś wielką korzyść :) A co do samego niderlandzkiego… Nie mam pojęcia, czy kiedykolwiek zacznę kontynuować jego naukę. Nawet jeśli tak, to pewnie do tego czasu i tak spora większość rzeczy wyparuje mi z głowy i będę musiał przypominać sobie podstawy (choć tak naprawdę przez miesiąc nie da się nauczyć ogromnej partii materiału, więc nic straconego). Mam jednak nadzieję, że czasami będę miał czas usiąść, otworzyć zeszyt do niderlandzkiego, który założyłem pod koniec czerwca i jeszcze raz przeczytać słówka czy wyrażenia, których się przez ten czas uczyłem :)