środa, 6 lutego 2013

O postępach w nauce języka angielskiego



Dzisiaj chciałbym wam opowiedzieć coś na temat języka angielskiego. Uczę się go w szkole już osiem lat, zaś samodzielnie niecałe dwa. I muszę przyznać, że przez te dwa lata w domu nauczyłem się więcej niż przez wszystkie klasy. Nigdy specjalnie nie oglądałem się do tyłu i nie oceniałem, ile informacji opanowałem przez dany czas. Do niedawna.
Wchodząc na wyższy poziom w języku musimy liczyć się z tym, że wolniej zauważamy swoje postępy, a czasem po prostu wcale ich nie widzimy, bo poziom naszej wiedzy jest całkiem duży i nie czyni dla nas wielkiej różnicy opanowanie nowego zagadnienia gramatycznego lub porcji słówek. Do czasu. Na początku ubiegłego roku miałem czas, kiedy uczyłem się angielskiego, jednak nie czułem się wcale mądrzejszy. Trochę mnie to frustrowało, gdyż przecież dziennie poświęcałem dość sporo czasu na przyswajanie tego języka. Kilkakrotnie czytałem w internecie o tzw. fazie plateau, więc kto wie, może to na nią się wtedy natknąłem?
Pewnego dnia jednak postanowiłem powspominać „dawne czasy” i dopiero wtedy przypomniałem sobie, jak było na początku. Przywołałem w głowie obrazy z młodszych klas, gdy całe lekcje w szkole polegały na wpisywaniu przedimków a, an i the lub innych, teraz dla mnie logicznych rzeczach.
Teraz już tego nie robię, jednak jeszcze jakiś czas temu podczas oglądania filmów wpisywałem do zeszytu słówka, których nie rozumiałem, a następnie je tłumaczyłem i się ich uczyłem. Na początku było to trochę czasochłonne, jednak wertując kartki zeszytu zorientowałem się, że z miesiąca na miesiąc za każdym razem słówek jest coraz mniej. Zacząłem zauważać, że coraz lepiej rozumiem ze słuchu. Kilkanaście razy (a może kilkadziesiąt?) zdarzyło się nawet, że oglądając film, pojawiło się tam słówko, którego nauczyłem się tego samego dnia. Bardzo mnie to motywowało i dzięki temu stwierdziłem, że jednak nie stoję w miejscu, tylko idę do przodu – co prawda powoli, za to nigdy się nie cofam. Odległa wizja swobodnego władania językiem angielskim zaczęła się zaś do mnie przybliżać i stawać coraz bardziej realna. Od tej pory, kiedy dopadnie mnie tylko myśl w stylu: Uczę się, jednak wcale nie umiem więcej, staram się spoglądać do tyłu i zobaczyć, ile umiałem jeszcze kilka miesięcy temu, a wtedy wszystko znika.

A czy wy mieliście kiedykolwiek sytuację podobną do mojej?
Jak sobie wtedy radziliście?

10 komentarzy:

  1. Czasami zdarza mi się, że jakoś nie dostrzegam swoich postępów. Jednak racjonalnie patrząc... jeżeli zna się język na wyższym poziomie, to w dużej mierze pracuje się nad detalami (szczególnie w gramatyce). Nie oznacza to, że znamy już całe słownictwo, ale postęp w zakresie jego przyswajania jest mniej widoczny i spektakularny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też mam już bardzo długo angielski w szkole, ale np.w podstawówce to nie pamiętam co robiliśmy na lekcjach :P sama wzięłam się za ten język od wakacji i na szczęście widzę postępy, ale chyba jeszcze duużo przede mną. Najgorzej mi wychodzą zadania ze słuchania na spr. - zawsze najmniejsza ilość punktów. A np.w oglądaniu filmów po angielsku bez napisów nie widzę sensu, bo pewnie więcej bym nie rozumiała niż rozumiała. Nie wiem sama co mogę z tym zrobić :|

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli rozumiesz niewiele ze słuchu, to dobrze by było oglądać filmy z napisami. Dzięki temu zobaczysz po jakimś czasie poprawę. Ja jeszcze półtora roku temu nie rozumiałem ze słuchu praktycznie nic, ale dzięki słuchaniu ten aspekt się u mnie poprawił :-)

      Usuń
  3. Temat nauki języków obcych w szkole, to temat rzeka. Mimo wszystko, liczy się motywacja. Zawsze można poprosić nauczyciela o dodatkowe materiały, jakieś kserówki itp. To dużo pomaga. Poza tym dobra książka z gramatyką, oglądanie filmów, słuchanie muzyki i czytanie książek w języku obcym. Efekty przyjdą szybko :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja wracam do swiadomej nauki angielskiego. Po szkole potrafilam mowic w miare dobrze, ale potem zajelam sie niemieckim i tak powoli moj angieslki odszedl w zapomnienie. Ciezko sie przelamac po takiej przerwie. Z jednej strony latwiej, bo cos mi sie przypommina, ale z drugiej strony jestem zla na siebie, ze tyle juz zapomnialam. Nic mi jednak po narzekaniach:) Teraz postanowilam sie zawziasc i das sobie kolejna szanse. Mam nadzieje, ze za jakis czas bede mogla o sobie powiedziec, ze znow umiem angielski:)
    Pozdrawiam serdeczni.

    OdpowiedzUsuń
  5. "idę do przodu – co prawda powoli, za to nigdy się nie cofam" - wezmę sobie te słowa do serca ;)

    Pozdrawiam, A.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nauka języków to nie jest wcale banalna sprawa, wymaga czasu. Efekty znacznie łatwiej zauważa się na poziomie A1 czy A2. Kiedy docieramy do B2 czy C1 nie widać tego już tak bardzo. Nie poddawaj się!

    OdpowiedzUsuń
  7. Widać, że jesteś zwolennikiem nauki języka poprzez bezpośredni kontakt(np. z filmami). Również uważam,że to genialna metoda. Moja siostra, która z angielskiego była raczej średnia, jest maniaczką seriali do tego stopnia,że gdy wychodzi nowy odcinek, ona ogląda go po angielsku,bo nie może wytrzymać, czekając na polskie napisy. Zaczęła również udzielać się na Twitterze, pisząc z innymi fanami. I muszę przyznać, że po jakimś roku jej znajomość angielskiego znacznie wzrosła. :) Także zgadzam się z tobą, trzeba pracowaćnawet, gdy nie dostrzegamy natychmiastowych efektów :)

    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń