niedziela, 28 października 2012

Trzeba iść dalej, czyli co udało mi się ostatnio zrobić

Śnieg za oknem z pewnością nie był tym, co chciałem zobaczyć wczorajszego poranka. Jakoś niespecjalnie stęskniłem się przez te kilka miesięcy za zimą, ale co poradzić... ;-) Jedyne, co w ostatnich dniach mi się przysłużyło to zmiana czasu. Teraz wieczory są dłuższe, co tylko sprzyja nauce - nic nie odciąga mnie już od biurka, a ja spokojnie mogę siedzieć z kubkiem herbaty i rozwiązywać stare arkusze konkursowe z niemieckiego.
Tak, ostatnio największą część dnia poświęcam właśnie temu językowi. Muszę stwierdzić, że przez ostatnie dwa tygodnie angielski zszedł jednak na trochę dalszy plan i skupiam się na tym drugim. Codziennie poznaję dość sporą ilość słownictwa, nie próżnuję także w sprawie z gramatyką. Ćwiczę znajomość czasów i pozostałych zagadnień, bo to właśnie część w nauce języków, którą bardzo lubię. Zacząłem oglądać bajki i filmy po niemiecku i coraz bardziej się w nim zakochuję ;-) Postanowiłem, że mimo to nie będę jednak spychał angielskiego na drugi plan. Każdego dnia robię powtórki i tak jak zawsze oglądam filmy, bo to prawdziwa przyjemność trenować rozumienie ze słuchu.
Sprawa z hiszpańskim nie przedstawia się  tak, jak chciałem na początku, ale nie jest źle. Uczę się powoli, głównie słownictwa. To ładny i melodyjny język, i choć mi się bardzo podoba, to jednak wygrywa z nim angielski i niemiecki. Języki germańskie są tym, co lubię najbardziej, choć uważam, że wszystkie rodziny językowe mają w sobie coś magicznego.

Na koniec chciałbym wam przedstawić całkiem łatwo wpadającą w ucho piosenkę z ostatniego albumu One Republic, zatytułowanego "Native" ;-)


piątek, 19 października 2012

Zaczynam naukę hiszpańskiego!

Nadszedł piątek, czyli długo oczekiwany koniec irytującego zgiełku i pośpiechu. Po przyjściu do domu miałem ochotę rzucić się na łóżko i jak najszybciej zasnąć. Stwierdziłem jednak, że najbliższe godziny powinienem poświęcić na naukę języków. Usiadłem więc przy biurku, wyciągnąłem podręcznik do angielskiego i pomyślałem o rzeczy, która często przychodzi mi do głowy podczas takich chwil odpoczynku - że języki są tym, czym chcę się na poważnie zajmować w życiu i ochota na nie nigdy mi nie przejdzie. Tym bardziej, że dzisiaj rano w szkole czekała na mnie miła niespodzianka, która jeszcze bardziej mnie zmotywowała...
Ogłoszono wyniki konkursu kuratoryjnego z języka niemieckiego. Pełen stresu spojrzałem na listę i co ujrzałem na pierwszym miejscu? Moje imię i nazwisko, a obok liczbę 34 punktów na 40 możliwych. Miałem ochotę podskoczyć z wrażenia, tym bardziej, że osiągnąłem próg minimalny i wygląda na to, że za kilka tygodni wybieram się na etap rejonowy. Oznacza to, iż kolejny cel podany na blogu na początku roku szkolnego jest spełniony - zakwalifikowałem się do następnego etapu konkursu kuratoryjnego dla gimnazjum. Kiedy emocje ochłonęły, udałem się na olimpiadę z języka angielskiego. Wyniki powinny okazać się niebawem i mam nadzieję, że w tym przypadku pójdzie mi równie dobrze, a może i jeszcze lepiej...

Temat wpisu jest jednak zupełnie inny i nie ma nic wspólnego z niemieckim. O czym ja więc mówię? Przejdźmy do drugiej części dzisiejszego posta.



Jakiś czas temu na blogu napisałem notkę, w której wspominałem o chęci nauczenia się szwedzkiego, hiszpańskiego lub włoskiego. Nie ukrywałem, że głównie zależy mi na tym drugim, jednak po długim czasie namysłu stwierdziłem, że... Mimo wszystko wybiorę hiszpański, bo to jednak na ten język od ponad dwóch lat mam niemałą ochotę. Razem z rozpoczęciem nauki wprowadziłem jednak jedną, małą zasadę - do końca listopada lub połowy grudnia będę się uczył hiszpańskiego tylko za pomocą darmowych materiałów z internetu. Dlaczego? Chcę mieć pewność, że po wgłębieniu się w specyfikę tego języka nie okaże się, że jest to tylko tymczasowa ochota. Postanowiłem, iż nie będę się z niczym spieszył i nauka będzie płynąć do przodu powoli, aby nie okazało się, że potem nie mam czasu na angielski, niemiecki lub inne przedmioty szkolne, z których niekoniecznie jestem aż tak dobry. Jak na razie do hiszpańskiego założyłem zeszyt, w którym zapisuję rzeczy, które nie znajdują się na kserówkach wydrukowanych z internetu. Jak pójdzie nauka? Tego jeszcze nie wiem, ale po tygodniu nauki myślę, że chęć na przyswajanie tego romańskiego języka mi nie minie. I choć do końca gimnazjum nie mam nawet zamiaru próbować dojść do jakiegoś wysokiego poziomu, to wiem, że język ten w przyszłości będzie dla mnie tak samo ważny, jak angielski czy niemiecki.


niedziela, 7 października 2012

Fiszki: Życie codzienne i 15 innych tematów dla średnio zaawansowanych. Język niemiecki



Przygodę z fiszkami zacząłem stosunkowo niedawno, bo dopiero kilka miesięcy temu. Mimo to wcześniej miałem już do czynienia z flashcardami elektronicznymi. Przy nauce języków ważne jednak jest wypróbowywanie coraz nowszych metod, aby wkuwanie słówek zamienić na przyjemność. Z roku na rok na rynku możemy spotkać się z coraz większą liczbą małych kartoników – to znak, że  sposób „Przeczytaj, obróć, zapamiętaj”  przypadł do gustu wielu osobom, w tym mnie! :-) Jakieś 3 tygodnie temu w moje ręce wpadły nowe fiszki - dzisiaj chciałbym je więc zrecenzować.

 Fiszki: Życie codzienne i 15 innych tematów dla średnio zaawansowanych, jak sama nazwa wskazuje, odpowiadają poziomom B1-B2 według klasyfikacji rady Europy. Pudełko składa się z 1000 kartoników, na których znajdują się wybrane słówka posegregowane w 16 grup tematycznych dotyczących życia codziennego, m. in. dom, szkoła, sport, rodzina, zakupy, cechy charakteru, czas wolny i hobby. Oprócz samego wyrazu na dole karteczki znajduje się oczywiście zdanie, dzięki któremu będziemy mogli sprawdzić użycie słowa lub, w razie wątpliwości, kontekst użycia. Ciekawym dodatkiem w stosunku do wcześniejszych wydań fiszek jest dodanie kolorowych przegródek z odpowiednimi buźkami i podpisami ułatwiających naukę. Dzięki temu nie musimy już sami tworzyć karteczek i umieszczać ich w pudełku, aby słówka poznane nie pomyliły nam się z tymi, których nie umiemy.

                       

            

Poza tradycyjnymi fiszkami, w zestawie znajduje się także program Aktywny Trening, który pozwoli nam na sprawdzenie zdobytej wiedzy. Na samym początku chciałbym jednak napisać, że na stronie internetowej wydawnictwa oraz samym pudełku znajdziemy informację, że do programu wymagany jest Windows Vista, 7 lub nowszy. U mnie jednak na komputerze z Windowsem XP wszystko chodzi bez żadnych problemów, więc myślę, że na pozostałych będzie tak samo :-)
W programie znajduje kompletna baza słówek umieszczonych w pudełku, z tą różnicą, że możemy wysłuchać tam wszystkich wyrazów i zdań w razie wątpliwości co do prawidłowej wymowy. Poza tym dano nam tu możliwość tworzenia własnej listy słówek, które mają pojawić się na teście sprawdzającym opanowanie materiału. Dzięki temu bez problemu możemy przećwiczyć zagadnienia, które wydają nam się trudne do zapamiętania niż wałkować przykładowo całą kategorię słówek, z której połowa jest nam znana lub męczyć się z przekładaniem kartoników w pudełku. Aktywny Trening posiada cztery wersje kolorystyczne, których zadaniem było umilenie nam nauki. Różnią się one tak naprawdę tylko drobnymi detalami, ale program przecież ma uczyć, a nie cieszyć widokiem ;-)

                     

 Podsumowując, Życie codzienne i 15 innych tematów dla średnio zaawansowanych to fiszki godne polecenia dla osób uczących się języka niemieckiego. Mimo tego, że ich poziom określony jest na B1-B2, to uważam, że są bardzo dobre także dla znajdujących się na wysokim A2. Myślę tak, ponieważ znajdują się tam najczęściej używane wyrazy, które przydadzą się tym bardziej, jak i mniej wtajemniczonym ;-)