Od ostatniego posta upłynęło trochę czasu, więc postanowiłem pokazać, że żyję i napisać kilka zdań z pierwszego miesiąca szkoły. Nadeszła jesień i trzeba powiedzieć wprost - koniec tych ciepłych, beztroskich dni, kiedy robimy tylko rzeczy, na które mamy ochotę. Październik to czas wyzwań! Szkoła zaczyna się na poważnie, prawdziwa nauka nadchodzi dopiero teraz! Za oknem zieleń powoli zmienia się w żółć i pomarańcz, a ja delektuję się każdym promieniem słońca. Ale co w sprawie języków? Mam dla was dwie wiadomości.
źródło: tapeciarnia.pl
Pierwsza: Niedawno pisałem o moich nowych materiałach do nauki języków. Wszystko bardzo dobrze się sprawdza, wystartowałem z phrasalami i... już widzę efekty. Oglądając filmy po angielsku pojawiają się nowo poznane przeze mnie słówka i mimo, że w pudełeczku znajdują setki czasowników z końcówkami out, into, up, down, to wiem, że nauka nie wychodzi na marne, a słowa mogą mi się w końcu przydać.
Na początku roku szkolnego musiałem razem z klasą ponownie napisać test sprawdzający kompetencje w języku angielskim. Muszę się pochwalić, że moja ilość punktów jest najwyższa w grupie i wynosi 38/42. Cóż, mogło być lepiej, ale wynik uważam i tak za dobry, biorąc pod uwagę fakt, że cały test był na poziomie B1.
Jeżeli chodzi o naukę języków w prawidłowym tego wyrażenia znaczeniu, to nie był to najlepszy miesiąc pod tym względem, ale też nie najgorszy. Skupiłem się głównie na ćwiczeniu umiejętności biernych, właściwie jednej, tj. słuchaniu. Codziennie oglądam przynajmniej jeden odcinek serialu po angielsku i, ku mojej radości, powoli przerzucam się na oglądanie bez napisów. Nie miałem nigdy wcześniej pojęcia, ile frajdy może sprawić swobodne rozumienie zdań wypowiadanych przez bohaterów. Po niemiecku jak na razie słucham radia, ale seriale mam zamiar zacząć oglądać jak najszybciej. Przy okazji - może znacie jakieś godne polecenia? O ile tych amerykańskich i brytyjskich jest dużo, to niemieckich nie znam aż tak wielu. Nawiązałem także współpracę z nowym wydawnictwem, niedługo prawdopodobnie zamieszczę na blogu recenzję nowych fiszek do j. niemieckiego.
źródło: tapeciarnia.pl
Druga część tego posta będzie dotyczyć... Hiszpańskiego, włoskiego i szwedzkiego, a może tylko jednego z nich? W każdym razie zacząłem słuchać niedawno radia w tych trzech językach. Wiem, nie rozumiem praktycznie nic, ale nie mogłem się powstrzymać - nie da się ukryć, uwielbiam te trzy języki i chciałbym zacząć się w końcu uczyć któregoś z nich. W wakacje myślałem, że to tylko chwilowa fascynacja, jednak teraz rozumiem, że nie. Niemal całymi dniami (kiedy nie uczę się akurat angielskiego lub niemieckiego) zaczytuję się w szwedzkich kryminałach. Cały czas rośnie moja sympatia do tego kraju skandynawskiego. Najchętniej kupiłbym przez internet jakąś książkę do szwedzkiego i zaczął się go uczyć. Z drugiej strony jednak przypominam sobie, jak dużo muszę nauczyć się jeszcze z języków, którymi zajmuję się teraz. Bardzo ubolewam nad faktem, że do szwedzkiego jest na polskim rynku jak na razie tak mało materiałów, kiedy ich ilość do włoskiego, czy hiszpańskiego stale się powiększa. Mam tylko nadzieję, że jego popularność w naszym kraju powoli będzie wzrastać.
No, to by było na tyle. Mam nadzieję, że wytrwaliście do końca. Pozdrawiam!